środa, 25 października 2017

widziałam obłęd na własne oczy.

pozrywane trakcje. marzenia. sny.

I tak nie śpię już od pięciu godzin. Deszcz wcale w tym nie przeszkadza. Rowery na balkonach. Mokną. Noc się skończyła, a tych snów jakby nie było. Jakby.

Chciałabym się stąd wydostać. Nie żartuj tak. Już się nie uda.

Po lewej bluszczem porośnięte mury. Czerwone liście. Ciemnozielone. W oddali żółte bloki. Niebo ponad.

Żyjesz, a jakby nie.

Jeszcze wrócę.

niedziela, 22 października 2017

to nadal
właściwie
są tylko myśli.

?

nie wszystkie powroty są dobre
czasem musisz wybrać te złe
gdy robi się zbyt pusto.

lokalizowanie pustki

nie wiem kiedy się zaczęła.

szantaż

nie masz pojęcia
jak bardzo by mnie to zraniło.

bardziej tęsknię teraz.

zobacz ile czasu już minęło

Powiem tylko, że pewne rany zachodzą w serce zbyt głęboko. Zmieniają. Nie trzeba tego zauważać. Po prostu w pewnym momencie, w ogłuszającej ciszy, stwierdzasz, że masz po kimś więcej bólu niż ciepła. Nie wiesz, kiedy powietrze zdążyło się tak wychłodzić. Dziwne, prawda?

- Wróć. 
- Wrócę. 
- Nie czekaj zbyt długo. Bo możesz mnie nie zastać. Mogę nie być już tą samą osobą. 

I jeszcze, że życie zmienia człowieka na co dzień. Tak naprawdę.

Pamiętaj.
Słowa należy oszczędzać.

Jakoś tak.

(za)tracenie. cmentarny spacer

jestem 
nie bardziej 
niż to czego nie ma.

(za)tracenie. cmentarny spacer



tam gdzie wszystko jest w kroplach 
chciałabym się rozpłynąć. 
nie pamięta  jak  to  jest
gdy bije serce otwiera się ciągle
na głupstwa nadzieje  chory  czas

różaniec

odmawiam
bo dławi mnie puls

odmawiam
bo nie mogę zamknąć oczu

odmawiam
bo czasem za miłość płacisz za dużo.

sobota, 21 października 2017

zaraz będą łzy.


Znowu wszystko jest takie nie w miejsce i nie w czas. Gdybanie, pragnienia, noc.

I to mnie zabija.

Ta pustka, w której brakuje miejsca na kolejne niespełnienia.

zabawne gdy mówisz do siebie

Można się na przykład bać, że każda odrzucona miłość jest tą jedyną, właściwą. Ale ty się nie boisz.

Bo wiesz, że dla ciebie nie ma już nic więcej.

Nie wiem, po co tu jeszcze jestem. Tyle widzę i czuję, tak mało mam.

później.

Jeśli nikt nie rozumie.
to znaczy, że jesteś już bliżej
niż dalej.

Bo może to tak musi być. Może musisz odnajdywać sens w ciemnościach. Przy świetle gwiazd, księżyca, znicza. Widzisz świat trochę inaczej. Wszystko przecież mija. Chwile teraz są jedyne. Nigdy nie wiesz, czy właśnie teraz widzisz ją po raz ostatni. Zżera cię ta myśl. Ten lęk. Fobia. To jest fobia, bo przytłacza nawet  ciasnotę, przestrzeń pod łóżkiem. Nie umiesz wartościować, ale wiesz, co jest ważne. Bo czujesz do głębi. Gorycz. Czarną jak rzeka w środku nocy. Pogodę. Ducha. Taką, gdy obejmuje wszystko najpiękniejszym ze świateł. To właśnie ty. Odczuwasz to wszystko z przerażeniem, ale nie bój się. Dotknij. Aby nie żałować. Bo, do cholery, skończy się. Posypie w proch i w zapomnienie obróci. Właśnie tak. Wszystko się skończy. Ale teraz jeszcze trwa. Jak ją znajdziesz, to nie puszczaj. Pokaż jej, co znaczy niebo. I że.

Świat chyba jest chory. Najczęściej to czuję, gdy potykam się o zapomnienie. Jeśli ma  tak wyglądać cały czas, to ja wolę zacząć się oszukiwać już teraz. Teraz. Że jest inaczej. Że może być. Że.

Rozleciało się.

Dusza chyba jednak jest z pragnień. Bez pragnień nie ma pięknych słów. Nie ma drogi. Dotyku. Do nieba. Nic nie ma. Pragnienia są do snu. Do wiersza. Do każdej książki (nie) o miłości. Bo pragnienia są do spełniania.

topienie

Chciałabym się jeszcze zatopić. Mocniej.

wódka

Tak mocno działasz na mnie.

Tak usypiająco.

Tylko Ciebie dotknęłam.

Ustami.

Bezpieczniej mi przy Tobie.

czwartek, 19 października 2017

Mówiła sobie: nie. A potem i tak.

ciemność jeszcze.

I prowadzę nieustanną walkę. Z tym, co nakazuje myśleć o sobie i z tym, co nie myśleć każe. I serce się w kółko łamie.

jeszcze tylko jedno kłucie.

Bo naprawdę nie wiem, co myśleć. Przytłacza wszystko. Jakoś tak.

Ale raz się uśmiechnęła.

Zamknij oczy. Pomyśl jakieś pragnienie i potem spełnienie. Nie otwieraj oczu.

Bo człowiek nie potrafi wejść w drugiego
człowieka. Tak dokładnie. W myśli. W to morze. Możesz mnie przekonywać, ja
wiem swoje.
Czuję.

I dałabym wszystko, żeby to jakoś uleczyć. Wszystko.

chciałabym (u)mieć

Kolejny raz brak mi słów. Nie ma ich. Nie ma. Bo to się tak wszystko wydaje. Że przecież ktoś gdzieś sobie sam cierpi. Nie. Nie. Nie. Ja też. Szukam powietrza. Nie ma go tu, rozumiesz? Nie mam. Nie mam światła. Słońca. Uśmiechu. Nie ma. Jak więc mogę podzielić się czymś, czego nie ma?

Mogę tylko tym, czego nie widać. Ale w to ludzie zwykle nie wierzą.

Ale trzeba się nauczyć. Żyć. Umierać. Ciągle przecież próbuję. Dlaczego muszę mieć te rozdarte myśli? Braki. Smutki. Smuteczki. Pustki.

to chyba wódka.

Tak się boję. Żyć bez serca. Bez światła.

tutaj

Uwierz mi, że to niemożliwe.

Bo jak się uwierzy we wszystko, to nie
pozostanie już nic. Pusto się zrobi
w sercu. Zacznie się rozpadać.
Rozpadywać. Dreszcz.

I wszystko będzie bolało od nowa.

to nie takie proste.

To nie takie proste... Już się chyba nauczyłam, że bardziej jest w stanie zrozumieć współodczuwający, niż współczujący, któremu może być zwyczajnie przykro na to patrzeć. Ja najczęściej jestem po stronie współodczuwających. Współodczuwam ból. Bo jak mam niby nie myśleć? Bolą mnie złamane serca. Załamane. Myśli. Jedzenie. Staje w gardle. Uwiera. Niektórych rzeczy nie da się przełknąć. Nie da się. Nie da. Nie będzie spokojnie, nie jest... to nie takie proste.

sobota, 14 października 2017

so cold.


pomysł. myśl

po co kochać 
kogoś kto 
kocha 

kogoś innego 

nie lepiej dać sobie 

święty spokój 
po co brać
udział 

w tym chorym wyścigu 
ludzi szczurów 

w samobójstwie 

nie pomaga się 
bliźniemu 

jesteśmy tacy sami 

wszystko niby wspólne 
ale to nie moje 
to wasze 

myśli nie znają 
końca 

więc 

czy nie lepiej samemu zniknąć 
z oczu listy świata 

popatrz

też mam oczy 

podkrążone
zmęczone mokre 

i ręce

mówią 

niepotrzebnie

ona idzie przez miasto 
sama ze sobą powinna już 
pożegnać się powiedzieć stop
dobranoc nigdy więcej słodkich 

spódnic spojrzeń snów 

ja wiem że 
nie powinnam tak mówić 

ale wielu innych rzeczy też 

i co mi po tym 
wydrapywaniu 
uczuć z serca 

popatrz 

waham się 
od życia do śmierci 

jak wahadło  
które nie potrafi 
przestać bo ciągle 

w złym czasie 
w złym miejscu 

żyję. 

an eternal one.


wszystko bez.

gdybym tylko mogła zmienić wymiar.

___
untouchable.

czwartek, 12 października 2017


ładnie pachnie ta sukienka.

nie pytaj mnie
dlaczego innej nie.

tylko...

Ty.

rozrywa(m)nie

świat stanął na emocjach.

jesień. zaplątanie.


to nie krew

pełno czerwonych liści.

nawiasem mówiąc

nie zmokłam bo pod parasolem 
widzę na oczy 
wiście 

moje pragnienie to nie ulew(n)y królewny ani deszcz 
który z(a)myka ci 
pole(m) do nieba

nie pozwoli uschnąć
zamoczy tylko usta 
zatrzyma wieczność 

czasem (po)leje

po mo(r)dzie 
szczerością 
pociągnie za 
włosy brak 
skupienia 
wiatr 

gdy czuje(sz)

z nerwów

pragnienia nie umie objąć nikt

a przecież są takie miłe w dotyku
te słowa które sączą się 
z twoich ust 

do następnej 

wio sny 

chodnik 

powoli 

szeptem.

niedziela, 8 października 2017

tylko?

to przecież
tylko myśli.

Nie wiem, dlaczego to się miesza. Czasem przeklinam swoje myśli. Te, które są we mnie i tylko się mnożą, bo nie wszystkie można wypuścić w świat. Niektóre zostają w środku. W brzuchu, w sercu albo nie wiem, w gardle może.

tu

Oszaleję.

nieustannie tak

Jak wyrazić coś, co nie ma prawa istnieć? Jak odjąć od serca? Po co rozważać godzinami sens, by następnie puścić wszystko wolno, bez namysłu. Tak, jak teraz. Płynie. Między (ra)nami. Skąd ta piosenka? Wiesz?

Siedzę i myślę. O tobie. A może to myśli siedzą we mnie. Od czego mam zacząć, skoro nawet nie potrafię wstać?

Nie wiem, co z tym zrobić. Przepadam więc. A gdy widzę cię we śnie, to już naprawdę wszystko się wywraca. Na drugą stronę.

Zastanawia mnie jedno - jeśli człowiek walczy i nie umie zwalczyć, to jakie inne wyjście pozostaje? Dlaczego nie chcę żyć tak bardzo, jak bardzo żyć chcę? I co z tym wyjściem? Przecież nie wiem, jak się podnieść. Powietrze tobą pachnie. A potem się kończy.

***

Zza ściany:




czwartek, 5 października 2017

Czy to nie może się tak po prostu skończyć?

Dlaczego jest aż tak mocno.

Dlaczego w każdej chwili.

Nie wiem.

środa, 4 października 2017

Dziwny ten poranek... z kropli. Niemiłosiernie. Leje. Wiatr brzegiem okna. Jest taki... do snu.  Słucham bez przerwy. Liczę minuty. Pozwól.

Znajdziesz lepszą
chwilę.

Chyba wolałabym słyszeć słońce.

usta gdzieś błądzą i bałaganią


słucham deszczu. jak krzyczy

dotykasz mnie we śnie.

pod skórą

Za chwilę będzie coś, 
czego nie będzie. 
Bo to jest.

Myślisz. Wiem. Nic ci się nie wydaje. Odwagi nie ma. We mnie. To jest ucieczka. Od. Wagi. Czasem jestem na skraju. I widzę. Co? Nie chcesz mi sprawiać bólu. Nie chcę sprawić go innym. Dlatego o tym nie mówisz. Nie mówię. Przecież to cholernie niewygodne. Co masz mi powiedzieć? Co? Że nad tym nie panuję? Że gdy podążam za ludźmi, którzy mają życie, robi mi się krucho i słabo? I wiem, że skończę szybciej, niż oni? Że gdy leżę i płaczę, to nożyczki są jakoś tak bliżej? W wannie. Zbyt blisko. A może to się tak tylko wydaje.

Powiedziała mi, że brzmi jak słowik. Mój głos. Naprawdę? Nie wiesz, jak śpiewam. A gdy usłyszała, popłakała się. Zaczęła nazywać mnie słowikiem. W cichym wzruszeniu.

Na policzkach krew. 
Uspokój się. 
To tylko łzy. 
To żadna zbrodnia. 
A zabijają.

do bólu

trzeba się przytulić.

roz.

I czasem chcę to zrobić. A jak chcemy i możemy, to robimy. Różne rzeczy. Nawet te złe. Bo prawda jest taka, że jeśli tak czujesz, to nikt cię nie zniechęci. Nikt tego nie zatrzyma ani nie odklei od myśli.

Tylko po co odbierać sobie szansę?

Pamiętaj - nie ma odwrotu.

Boję się. Boję się, wiesz? Bo nikt tak naprawdę nie wierzy. Że tak boli.

W końcu uwierzą. Po.

Boję się siebie. Boję się siebie, gdy stoję zbyt blisko.

(P)odejdź.

Chcę.

między wierszami

zapominam czasem że umiesz czytać

jest coś
co może to powstrzymać

ale przecież ci nie powiem.

sobota, 30 września 2017

gdzieś tam pomiędzy cmentarzem a niebem

Po co myśleć? Może lepiej nie. Może lepiej nie myśleć. Bo zderzymy się marzeniami. Uderzymy o niebo. Oni nie myślą. Oni nie żyją. Tu.

Wiesz, najpierw jedziemy, a potem jadę sama. Pomiędzy jakieś łzy. Wyciągam z kaptura albo wycieram o. Nie wiem, w którym momencie życia jestem. Świat nie czeka. Na mnie. 

Wiesz, bo tak trudno czasem się pogodzić. Z tym, co teraz. Lepiej nie myśleć. Ona mi nie ufa, ona prowadzi na skraj. Zaciera ślad. Nie mogę powiedzieć, kim jest. Przecież nie powinnam w ogóle o tym mówić. Więc dlaczego? 

Prawdą jest, że własne słabości można pokonać. Gdy nie dotyczą nikogo więcej. A co, gdy ktoś cię osłabia? Ból wchodzi pod koszulkę, pod serce(m). Śpi. 

Rozbierz się. Ze snów. To i tak nie ma znaczenia. Kiedy ją kochasz. Ty, Ty, Ty. 

piątek, 29 września 2017

niektórzy tak żyją

Może po prostu jestem zmęczona.

Różnie sypiam. Krótko, dłużej albo wcale. Tyle jest nie do powiedzenia, nie do wyrażenia. Bo nie wszystko można wyrazić. Chciałabym nie musieć. 

Tylko jak... jak (od)puścić? 

środa, 27 września 2017

mimo wszystko. usprawiedliwiam.

Niektórzy nie zdają sobie sprawy 
z toksyczności. 
Dlatego nie skreślam.

Uczę się z tym żyć. Mimo że wszystko we mnie pęka. Rozpękanie. Przeżywam. Zawsze, gdy mi zależy. Werteruję strony cierpienia. Ogrody. Nawet te naiwne. Na wiosnę. Może zakwitnę... Odrodzę się wtedy tak, jak odradzają się drzewa, liście, kwiaty. Nadzieja. Choć na chwilę. Przyjdzie jasny czas. Jesień i zima są ciemne, bo możliwe są tylko prześwity. Jakaś kawa, błyszczący śnieg. Taki, który mieni się kolorami o północy. Chcę tych kolorów. Pragnień, które otwierają usta. 

wszystko mogło być inaczej.

Osłabiają mnie ludzie, którzy na siłę chcą mnie wyleczyć z różnych myśli. Zmienić. Wmawiają, że to dla mojego dobra. Nie, dziękuję. I teraz widzę, że jest mi psychicznie gorzej.

Jestem wdzięczna za ludzi, którzy przeżywają ze mną, którzy próbują zrozumieć. Dziękuję. Oni dają siłę. Wiarę. Że nie muszę za wszelką cenę uzdrawiać duszy z marzeń.

***

Bo w pewnym momencie odnajduję się w miejscu, w którym stwierdzam, że wypowiedziane w moją stronę ostrzeżenia typu "to cię zgubi", stały się zakazem wstępu do strefy marzeń i rozwoju. Powstrzymały przed wiarą w piękno. Ktoś próbował mnie zmienić i pogubiłam się sama w sobie.  Znielubiłam. Uznałam, że ci, którzy dawali mi siłę i byli w tym razem ze mną, też potrzebowali wyleczenia. Teraz sama nie wiem. Być może straciłam coś niezastąpionego. Być może tak już zostanie.

Bo tak ciężko mi otworzyć się na nowe. Bo ja przecież nie umiem wyrzucać ludzi z życia. Jak skreślić kogoś, komu pozwoliłam podejść tak blisko? 

Czasem ktoś daje ku temu szansę. Gdy dowiaduję się, że moje zdanie ma głęboko w czarnej dziurze. Mimo usilnych starań. Chęci pomocy. Że nie znaczę nic. Że tak łatwo jest zepchnąć mnie na boczny tor. Tego się chyba nie robi bliskim. 

Muszę zreperować nerwy.

W tej chwili nie mam sił, by słuchać, jak to czyjaś racja okazała się prawdziwa. Może w głowie tej osoby. Tak naprawdę wszystko mogło być inaczej. Gdyby ktoś z tego świata dał mi szansę się spełnić. Gdybym nauczyła się, że czasem warto iść pod prąd. Że gdy chodzi o moje decyzje, nie powinnam bać się, że urażę czyjąś opinię. Teraz to widzę. Teraz jest za późno. Teraz proces gojenia skrzydeł to droga bez końca. Co mam do stracenia? Już chyba nic. Czas start.

Muszę coś zmienić. Wyjść z tego więzienia.

I po co kłamać?

poniedziałek, 25 września 2017

we mnie. była jesień. zostawiła swój zapach. na drogę.


Wolę być brakiem
sensu
niż zamykać urojenia w klatce.



Myślę. To już było. Już. Czas. Przemyślana droga. Ślepa ścieżka. Przecież nie wszystko widać. Nie musi. Być. Jeszcze jest wspomnienie, choć zanika jak we mgle. Potem ulatnia się. Nie leć. Aniele. Płyń. Jakkolwiek. Napadaj. Deszczem pozmywam.  W niebie.

Kiedy piszę do ciebie, to piszę do ciebie. Do nikogo innego. I tak mnie czytaj. Tak. Ty. 

Pusto się we mnie zrobiło. Pewnie dlatego, że wiosna już minęła, a lato tylko się tli. Ja przecież nie umiem przechowywać ciepła. Ono przychodzi samo. Dotyka z myślą, obejmuje jak niebo. Jak ty. 

Chce mi się śmiać, że wszystko jest możliwe. Tak naprawdę. Rozwala mnie to. Bo można się zatracić. Żyć w bezsensie. Bez. 

Ale żyć. Chcę żyć. Nie chcę. Nic nie powiem. Nic. A co, jeśli tak? 

To nic. Bo kiedyś wróci to, co kłuje w oczy i znów. Będzie ciekło, będę wycierać łzy we włosy i palcami zakrywać. Bo kiedyś wróci to, co zakłuło w uszy i znów. Przypomni się.

Wzrokiem? Spróbuj. Posmakuj marzeń. Spróbuj zastąpić je czymkolwiek innym. Nie uda się.

Bywam niezrozumiana, ludzie rejestrują to, co chcą usłyszeć. Ja to, czego nie chcę. Wolę być smutkiem niż naiwnością. Nieważne. O bólu będzie w innym czasie. Poście. Takim, w którym się ograniczam. To już było. Było? Tak. 

Nie mogę się skupić. Nie jestem w stanie. Jestem rozproszona jak płatki róż na trawie przy białym dachu. Buduje się. Już niedługo. Będzie. Ale ja chciałabym zbudować inne życie. Inne. Sama. Sobie.

Źle mi tu. Źle mi w życiu, w którym spełnia się tylko złe. 

Lubię taki świat, który sobie zmyślam. Jest zawsze w myślach i z. Nie potrafisz tego usłyszeć.

Miałam cię tam w innym wymiarze. Był krótki. Czy można zmierzyć sny?

how do we get to the sky?


podobno słabości trzeba zwalczać. a lęki? od lęków nie uciekniesz. lęki zostaną. to takie notatki na duszy.


wtorek, 19 września 2017

skreśl to

Ludzie ranią. Zabijają myśli z serca. Strzelają w psychikę. Odbierają nadzieję, że będzie dobrze.

Nie będzie. I nie jest.

dotknij mnie słońce(m).

historia (z) innego miasta

Nie mów mi, co mam robić. Nie mów mi, co myślisz. To czasem 
boli.

Wszystko mi wchodzi na emocje. I wszyscy.  Tylu rzeczy nie mogę (wy)powiedzieć. Zbyt wiele. Nie mogę. Ufać. Co jest w rodzinie, zostaje w rodzinie. Nawet tu... I tak sobie myślę... że ksiądz może miał tę swoją rację. Pasja ponad wszystko. Bez pasji nie jesteś w stanie kochać. Będę kochać pomimo i jeszcze bardziej. Na przekór.

Jeśli kochasz, to jedz. Więc tak. Ale nie trzeba szantażować. Ja i tak kocham. I tak. I nic nie muszę. Muszę chcieć.

Cały ten świat. Płynie. Jest dziwnie. Żyję.

piątek, 15 września 2017

moja i twoja nadzieja


Był wieczór z i noc z. 
Kawą. 
Była muzyka. 


4 godziny. Road trip.
Dobry czas i dźwięki.
Jest 3 nad ranem, idę poszukać snów. Wiesz...

Ciągle ta myśl. 




środa, 13 września 2017

Zachmurzenie na sztorm. Wieje wiatr. Drży... 

Mimo wszystko. Mimo bólu, dziwnych zderzeń, nieprawdziwych. Tak bardzo chcę wierzyć. Że morze rozlewa się, by dotknąć czułością. Duszy. Nie uciekać, lecz zostać. By spełniać sny.

Zabierz łzy. Tak bardzo chcę żyć.

***

Dobre chwile zanikają... obejmują czas przeszły. Stają się wspomnieniami.

***

Czas niewiele zmienia, gdy myślisz  ciągle. Gdy trwasz w przeszłości.  Odtwarzasz.

By nie zapomnieć.

***

Powiedz tylko słowo.

Na wszelki wypadek... gdybym miała Cię już więcej nie zobaczyć.

***

Tak było...

***

Wiedziałam.

płyń



jeszcze


poniedziałek, 11 września 2017

wyrwane (z) życia. jesień

niebem się zachwyca 

a morze
tobą.

zagoi.my się

Zbieram nadzieje na sny i poduszki.
Jeszcze ślady, mroczki przed oczami.




Mam wiarę, dobre myśli i koszmary. Pod
powiekami. Śnią mi się pogrzeby i
codziennie myślę o niej.

Musisz żyć. Gdy znikniesz, zniknę i ja. 

***

Jestem wykończona. Nadal. Dwie  kolejne nieprzespane noce. Ratuję plany. Będzie. Wszystko. Wystarczy przytulić się   do ściany  -  nie zemdlejesz. 

Słabo, słabo, mocno, mocno. Upijam się. Ciszą.


wyrwane (z) życia. jesień

zobacz że na dłoniach 
zapisuje 

nie chcę być sama

piątek, 8 września 2017

czuję jak płynie...

i


namacalna
„Płakała w nocy, chociaż nie jej płacz cię zbudził”?
Na wyciągnięcie ręki – ci dotkliwie drudzy,
niedotykalnie drodzy ze swoim
 „Śpij, pomiń snem tę wilgoć
poduszki,
nocne prawo ludzi”.


Zaświtało. Nie wiem, co będzie dalej. Nie wiem, jak się z tego wydostać...

***

Boli, przypomina się, odwraca i zanika. Sen. Przeżywam. Jest tak realnie... Przestań 
płakać. Powtarzam sobie. 

Boli. Noc. Ciemna noc. Wszędzie. Są dwa domy. Miejsce, w którym nikogo już nie ma. Oni tam jednak są. Dlaczego słyszę rozmowy zmarłych... coś jest nie tak. Przypomina się. Za chwilę kładę się spać, a rano przecież pogrzeb. Jaki pogrzeb? Oni żyją. Żyją? Nie wiadomo... Nadchodzi koniec. Odwraca się. Umiera dziadek. Zostaje babcia, której dawno już nie ma... Jest tak blisko, boję się patrzeć. Elegancko. Taka piękna suknia. Taka jest młoda... Patrzę. Trumna zamknięta. Dotykam. Zanika...

Pobudka. Kiedyś coś zrozumiesz. 
Wtedy celem stanie się droga. 
Powrotna...

Zasypiam. Znów. Boli. Ból głowy przeniknął do snu. Tu wszystko trwa. Jak dawniej. Ten dom jest pełen ludzi. Przypomina się. Wszyscy żyją. Szukamy kogoś. Ruiny... dlaczego ruiny? Jest tam. Strach. Otwieramy... Znajdujemy kobietę. Nie wiem, kim jest. Dziadek idzie się położyć, odpocząć. Rozumiem, jak dobrze to rozumiem. Ta kobieta to babcia. Nie może oddychać. Odwraca się. Dzwonię po karetkę, odpisują mi sms-em. Przyjadą. Jak się czujesz? Ciężko... Zanika.

***

Sny są powrotem. Do bólu i do pragnień. Nie pamiętam ostatniego. Chyba zobaczyłam ciebie. 

***

Zostawiam swój ból w słowach. Milczę.

Co to takiego? Po czym ty masz odpoczywać? Wszyscy pracują. 

Jest mi słabo. Zemdlałam. 

Nie rozpłacz się. 

Każdy żyje dla siebie. Tylko ja tak nie chcę...

***

Nie przestanę myśleć. To się nie liczy. Niekontrolowane nie przestanie spływać. Przed.

***
,,Zapomnij.
Płakałam w nocy, ale nie mój płacz cię zbudził,
To był wiatr, dygot szyby, obce sprawom ludzi."
- S. Barańczak 

środa, 6 września 2017


mam jeszcze coś delikatnego...

z lewej - czujesz?

przelała się moja krew
trochę mi słabo
ale jednak lżej

wy

wracasz

czekaj

muszę się pozbierać
albo morze rozebrać
z duszy

nie widzisz tego chyba jeszcze
daj mi chwilę nastawię się
inaczej

zostawię list
tam gdzie nie powinnam
bo serce nie przestaje krwawić.

za cuda.

pytają się o ciebie

poniedziałek, 4 września 2017

najchętniej posprzątałabym cały świat


Chyba jestem obłąkana. Nie mogę powiedzieć, co się tu dzieje. W tym domu nic nie może boleć, rozumiesz?

Coś mi się popieprzyło z głową i sercem. Jednego dnia nie mam sił podnieść się z łóżka, cały następny potrafię spędzić sprzątając. Masz talent. Łącznie z  myciem podłóg. Kiedyś tego nienawidziłam, ale potem znalazłam w tym sposób. Jak dziś. Sprzątanie pełni funkcję terapeutyczną. Polecam.

***

Zamknij oczy. Usta. Drzwi.

Czy to w ogóle był sen? Nigdy więcej pobudek w ciemnościach. Koszmary działają źle. Strach działa źle. Dlaczego mam bać się spać we własnym łóżku... dlaczego mam bać się zasypiać... ?

Robię wszystko, żeby o tym nie myśleć. Uwierz mi. Zaglądam w każdy kąt. Bo czy tak wygląda życie? Znów nie mam ochoty jeść. Robię, co mogę, aby nie. Wrócić. 

Czy wmawianie komuś, że wszystko, co robi - robi źle, jest w porządku? Przemoc psychiczna jest tak samo beznadziejna, jak każda inna. Słowem można komuś wywiercić dziurę w mózgu albo w brzuchu. (Tam, gdzie motyle.)

Przecież wiem.

Kochasz? Nienawidzisz? Ale kochasz bardziej? Powtarzaj to często. Zobaczysz, że dusza może zwariować.

***

Chciałabym rozumieć więcej. Snów. Chociaż... takie morze nie ma sensu. 

Nie masz w sobie życia.

Czasem jedyną opcją jest czekanie. Ale czekanie jest najgorsze. Gdy czekam, to myślę. Za dużo. W końcu robi się ciasno. Za ciasno... Zaczynam mieć dosyć... i myślenia, i czekania. A przecież czekam... po coś. Żyję po coś.

Zabij mnie. Chcę zobaczyć, co będzie dalej.

czwartek, 31 sierpnia 2017

rzeczywistość. koszmar. na jawie.

Masz nadzieję, że w końcu się obudzisz. Że minie ten ból, od którego toniesz, że znajdziesz wyjście. 

Ale każda nadzieja czasem słabnie i wtedy przybliżasz się do ujścia rzeki i już wiesz, że nie uda się uciec od. Że w pamięci masz pozapisywane kadry wyrwane z życia. Że tak naprawdę nigdy nie zapomnisz i może być gorzej. Jeszcze.

Jestem w takim miejscu. Teraz. W tych wszystkich najcięższych chwilach naraz. Czasem to, co piękne, jest równie trudne... Czasem w tym, co pięknem zostało nazwane, nie sposób dostrzec piękna. Bo widok trumny spuszczanej wgłąb ziemi jak ma niby odnosić się do ujścia duszy w stronę nieba? Moja wyobraźnia załamuje skrzydła. Choć chcę wierzyć... chcę. I wierzę. Jednak... ciągle chciałabym się obudzić. Narysować ciąg dalszy, nawet jeśli miałabym napisać sobie wieczność palcem na piasku. Chcę czasu. 

Dla serca. Dlaczego mi to robisz? Dlaczego muszę płakać? Prawie krzyczę. Jak wczoraj. Jest taki moment, w którym puszczają nerwy i nie jesteś w stanie zaakceptować tego, że ojciec doprowadza matkę do płaczu. Że w takim dniu ktoś wypomina. Że przeklinasz alkohol i czujesz wstręt. Nie mów tak do niej. Chciałam, aby było dobrze. Sypnęło się wszystko. Nawet moja kartka od serca przyklejona do lodówki.

Przetrwałam pogrzeb. Ludzie płakali. Miałam łzy zastygnięte w oczach. Byli tacy, którzy znali go lepiej niż ja. Znali jego młodość. Ja znam słowa. Nie wiem, jakim był nauczycielem... Na pewno dobrym. Tyle osób przyszło go pożegnać... Tyle osób uścisnęło mi dłoń, przytuliło. To musiało być wspaniałe mieć takiego dziadka. Prosto w serce. Dotknij, by puścić. Daj nadzieję, by zabrać. Tego widoku się nie zapomina. Ale człowieka jeszcze bardziej. Był dobry. Zależało mu na innych. A słabości? Każdy je ma. Każdy ma nałogi i choroby. Każdy cierpi na jakąś miłość. Nawet na cmentarzu...

Potem było tylko gorzej i nie wiem, co wydarzy się dalej. Nie wiem, czy cokolwiek jest w stanie wymazać ten dzień albo wyciszyć serce. 

Zrobiło się pusto. Dopadła mnie czarna dziura. Nie chcę tak. Ile bym dała, żeby usłyszeć choć jedno słowo...

Czy to tylko smutna bajka? Może jest nią życie... Dostrzeż piękno, by za chwilę ujrzeć ciemność. Bez gwiazd.

Na koniec... Jest taki rodzaj płaczu. Płacz końca. Taki, że nie panujesz nad żadnym oddechem. Taki, że płaczesz na głos. Wypełniony po brzegi pustką, obezwładniający do ostatniej kropli. To płacz utraconej nadziei. Utraty. Nie jest dobrze... Nie wiem, co się ze mną działo. Twarz ukryłam w dłoniach. Nie widzisz, że to znak? Potem nastała cisza i dreszcze. I trzęsłam się jeszcze. Kilka godzin. Usypiałam na minutę. Chwilę później znów ten ścisk w żołądku. Nie wiedziałam, jak się uspokoić. Niech to się skończy.

***

Myśli mam poszarpane. Nie potrafię skupić słowa. W miejscu. Stoję. Jakby ktoś podał mi znieczulenie na życie. Na kilka chwil... To wszystko wróci. Dopiero się zacznie. Ból. Kolejny.

Cena, którą płacimy, by po upadku dojść do siebie, jest wysoka. Czasem nie udaje się. Zostajesz w miejscu, którego nie umiesz nazwać. To gdziekolwiek, które chciałoby się wymienić na byle co. Byle...

***

Mam rozdartą duszę. Nie rozumiem deszczu o północy. Brakuje mi niejednego serca i wiem, że to zbyt wiele - żądać ukojenia, wypełnienia. Można przecież zostać bez niczego. I nadal żyć...

Przytulam się do ciszy. Dotyka mnie światło i biel. Jest inaczej. Bo wiesz...

Nie umiem wyrzucać z pamięci 
ani z serca.

Nie umiem.

***

w każdym wersie przechowuję myśl
nawet gdy już bliżej niż dalej
drugiego końca 

dotykam
by przekonać się że

nadal wszędzie jest ta która trwa wiecznie
i wiecznie trwać będzie
w ramionach 
nieba.

***

Jest mi tak krucho, jak nigdy wcześniej.
Tak błądzę po wierszach i złych snach.
Jakbym się miała posypać, rozlecieć.

...a światłość wiekuista niechaj świeci. 

W moim sercu tak samo.

wtorek, 29 sierpnia 2017

I jeszcze tak tęsknię

tak mi brak.

Budzę się. Zasypiam przez łzy.

Boli serce. Źle oddycham. Ponoć.

Nie wiem, co dalej. Jest mi tak samo. I wszystko.

Ciśnie. Powietrze.

***

Rozsypuję się. Nie patrz... nie zostawiaj. Mnie. Słowa bolą. Naprawdę. Są jakby puste. A takie... gorące łzy. Zimne policzki.


poniedziałek, 28 sierpnia 2017

...

Poszłam do domu. Sama. Nie byłam w stanie patrzeć dłużej na tych wszystkich ludzi.

22:55 
Zanim zasnę.


Cały dzień tu jestem. Będę i noc. Od rana... do rana. Nie wiem, co robić. Wszyscy przeżywamy. Napiszę o tym... później. Nie ma słów na taki ból serca, na łzy, nad którymi nie jest się w stanie zapanować. 

Posprzątałam cały dom. Najgorzej było w pokoju dziadka... miał wrócić. Specjalnie zrobiła pranie. Płaczę teraz, płaczę ciągle. W środku. Zbyt wiele już spłynęło dziś po twarzy. 

Zmywam naczynia. Wieczór. Rozmawiamy. Masz dla kogo żyć. Nie wiem, co mogę więcej powiedzieć. Będzie ciężej... dlatego tu jestem. Walczę ze sobą. Walczę, choć nie mam sił. Muszę dać radę. Musimy.


Ciągle tu jestem...


Wrócę.

...

Wyrazy współczucia.

Nie wiedziałam, gdzie podziać łzy.

...

9:57

niedziela, 27 sierpnia 2017

pomyśl że
masz czas

ścisk w klatce

Czas się nie zmienia. Tylko spojrzenie na. Wiem, że się zagoi. Wiem też, że gdy powrócę, rana się otworzy. Ale potem znów zamknie. Gdy zamknę oczy. Na chwilę. Na sen, na dwa. 

*

Tak bardzo bolą niektóre myśli. Takie są nie w miejsce i nie w czas.

*

Chciałabym powrócić.

wiem.że

nic już nie nastąpi.

chciałabym się przytulić
do myśli chociaż.

była burza.

Wiara nie przychodzi sama.
Miłość podobno też... nie?

***

Dzisiaj. Mam zawroty głowy. Wszystko się chwieje... Od wczoraj. Nie byłam w stanie robić nic. Jakby chciał mnie zabrać ze sobą... To taki dziwny dreszcz. Paraliż myśli. W nocy. Nie mogłam jeść. Słabo mi. Nie wychodzę z domu. Tylko na chwilę... Nie poszłam do pracy. Nic nie mogę. Jak zawsze... Choć chcę. Jak zawsze... Ale... dam radę. Jak zawsze... 

Jak się za dużo myśli, to nie tylko dusza wariuje, ale i ciało... Nie myśl tyle. Już. Koniec. To ta kolej...

Wyobraziłam sobie błękitny raj. Nie słuchaj świata. Tylko w ciszy. Spróbuj. Szumu drzew. Nieba. Grzmotu... To istnieje. Zieleń i powietrze. Tam tak jest. Tam.


I to czekanie na... cokolwiek.

Tu.

Niech wygra białe światło...

czwartek, 24 sierpnia 2017

Mam ranę na boku, dlatego nie śpię.
Z drugiej strony sny wydają się mniej wygodne.

to się nie liczy

Mądrość być musi wpierw miłością.

nie znam dnia ani godziny 
myślę tylko o tym co teraz odległe 
potłuczone światło drży jak gdyby brakowało dłoni 

nie wiesz o czym mówię 
nie ma cię tutaj a świat traci serce 
kolejne kwiaty schowane przed końcem 

lata mijam a jednak nie potrafię 
taki masz smutny głos w mojej głowie 
razem jeszcze przez chwilę będzie nam cieplej więc zostań.

środa, 23 sierpnia 2017

03:49

Nie śpię.

Nie wiem, gdzie jestem. Ale mijam lata. Życia.

Nie myśl o tym.

od nadmiaru uczuć albo braków.

Przeszłość to analizowanie. Przyszłość to rozbijanie marzeń 

o bruk. Teraźniejszość to czekanie.


***
Mam dosyć patrzenia w sufit. Gdybania. Tak naprawdę ciągle to robię... Rozsypuję kawałki. Mnie. Plastry się nie trzymają. Jest mi tak pusto i.

To największa pustka, od kiedy.

***

Muszę się odgrodzić. Ogrodzić się muszę. 
Zanim znowu skończę z myślami na tobie.

Bo to przecież nie ma sensu. Tutaj.

***

Jutro prawdopodobnie będzie gorzej...

***

Chyba jestem zbyt zmęczona, by płakać. 

***

I tak będę. Od tego widoku skrapla się serce. Nie wiem, gdzie podziać wzrok, więc patrzę i pozwalam sobie na słabość. Na wieczną. Ja tego nie zapominam. Może minąć dziewięć lat. Nadal mam to przed oczami. 

***

Ale przyjdzie czas, że znajdę siłę. Tyle jej we mnie.  
Tak naprawdę. 
Nie masz pojęcia, ile razy już zapominałam.

Siebie.

stan

krytyczny.

*

Ludzie mnie przytulają, a to sprawia, że jeszcze bardziej chce mi się ryczeć.

Musisz żyć.

kilka oddechów (weź)

teraz bliżej już końca

drugiego

świata.

***

Ale wierzę w to, że dusza jest na wieczność.

wtorek, 22 sierpnia 2017

Nie ma duszy, 
której nie rozrywał(by) 
jakiś ból. 



Wczoraj nerwowo, niepewnie. Od rana do nocy. Dowiaduję się, że to może być koniec. Każdy telefon jest jak najgorszy budzik. Taki, który nakazuje powrócić do rzeczywistości. Taki, który zwiastuje koniec (snu). Sny bywają przecież lepsze od jawy. Gdy odliczasz chwile. Po kilku godzinach stan normuje się. Płoną płuca. Będzie dobrze... Zgaś strach. Oddychaj. Nie lubię końców. Nigdy nie polubię. Po prostu. Oddycham. Boli. Teraz. To się jeszcze jednak nie wydarzyło. Może w ucieczce znajdujesz sposób? Wieczorem idę pozbierać myśli i biorę rower. Biorę kogoś, kto wysłucha. Mam nadzieję, że zrozumie. Dowiaduję się czegoś. I jeszcze. Zgwałcono ją. On jest ciężko chory. Skasował samochód i chyba nie żyje. A ona? Sygnały przepowiadają ratunek. I kilka tygodni w kołnierzu. Wszyscy są cali. A jednak... jakby w rozsypce. Nasze pokolenie jest naznaczone. A co z innymi? Rozmawiamy o tej, którą zostawił, którą oczernia. Nigdy nie widziałam tak białej duszy, tak czystej. Pozbiera się. Ale to nie nastąpi szybko. Kochała. Nie kochała. Chciała kochać. Co robi z nami odrzucenie? I czy gorszy jest brak pewności, czy bycie przekonanym, że nic się nie zmieni? Przecież wiem. Nie mogę spać. Próbuję zaczerpnąć powietrza. Siły. Ale to później, bo najpierw zrywa się chmura. Leje. Rower odstawiam. Myślę. Biegnę. Schody są śliskie i ziemia. Dobrze, że to tylko schody... Przez minutę próbuję dojść do siebie. Jak boli. Powtarzam obłęd(nie). Podnoszę koszulkę i widzę krew. Czerwono na białym. Ciężko mi się oddycha. Pokonuję kolejne schody. Kolejne. Ale nie połykam ich. Połykam ból. Chyba nie połamałam żeber. Będzie blizna. Nie wiem, jak się ułożyć. To może potrwać całe życie. Noc wrzeszczy, a ja mówię do siebie. Zadzwoń. Zapłoń. Zasłoń mi oczy. Szeptem. Goi się, choć uwypukla. Tylko miłością jest czekanie. We mnie. Budzi się noc. I ból mnie budzi i noc. Dzisiaj bezsennie. Ale ciąg dalszy nastąpi. I to zmienia wszystko.