środa, 25 października 2017

widziałam obłęd na własne oczy.

pozrywane trakcje. marzenia. sny.

I tak nie śpię już od pięciu godzin. Deszcz wcale w tym nie przeszkadza. Rowery na balkonach. Mokną. Noc się skończyła, a tych snów jakby nie było. Jakby.

Chciałabym się stąd wydostać. Nie żartuj tak. Już się nie uda.

Po lewej bluszczem porośnięte mury. Czerwone liście. Ciemnozielone. W oddali żółte bloki. Niebo ponad.

Żyjesz, a jakby nie.

Jeszcze wrócę.