piątek, 5 maja 2017

walka się nigdy nie skończyła

Dziś przyśniłam wojnę. Oni walczyli o miłość. O uczucie. Ten pocisk był realny. Stali za moimi plecami. Ale to było gorsze niż nóż. Naprawdę poczułam strzał. Przynajmniej nie strzałę A. Jeszcze się trzyma mojej szyi. Jeszcze boli. Zawsze będzie trochę piekło.

Moje miejsce jest w pomiędzy. Już tak chyba zostanie. Dopóki będę musiała uciekać. Dopóki... myślą, mową, uczynkiem i tak dalej. Pomiędzy niebem a piekłem.

Nie szukaj.

Nie chcę cię narazić na żaden atom piekła.

A to my.

Brakuje mi nieba.

Brakuje.

Bo niebo to ty.

Czasem już nie wiem, do kogo kieruję tę skłonność. Pamiętam, że zaczął odpuszczać, gdy zaczęłam mówić o aniołach. O wierze, nadziei... O... O tobie też mówiłam. O niebie. W jakiejś dziwnej cudoprzestrzeni pomyślałam, że naprawdę mam tych strażników po swojej stronie. Strażników lasu, który na chwilę stał się przestrzenią zamkniętą. Choć wydawał się pusty. Wydawał się tak cholernie odcięty. Wyczyszczony z dobrych uczynków. Tam grała tylko moja wina. Spodobały ci się zdjęcia. Pamiętam. Też je lubiłam. One tak naprawdę po części mnie uratowały. Znalazłam siłę w skupieniu. Myśli i serca. Wszystko wyrywało się do ciebie. Do ciebie. Tak bardzo chciałam, by mi się podobał. Ale we mnie było coś innego. Już to czułam... Byłam inna od strony serca. To moje serce było już o tobie. A on... tylko zrujnował mi dzień. Tydzień. To trwa. Nosiłam w sobie iskrę. Ta iskra była początkiem ognia. Który spalił resztki tamtego świata. Boję się. Że wróci. Że znów go spotkam. Najchętniej bym uciekła. Gdzieś, gdzie nic nie ma znaczenia. Do lasu... nawet. Byle z dala od. Byle bliżej nieba. Nawet, gdy jestem od ciebie najdalej, to i tak najbliżej. Bo... wszystko jest takie prawdziwe, takie dobre. Ty i anioły. Uwolniliście mnie z tej klatki. Dużo jeszcze w sobie kryję. Wolę kryć traumę niż siebie skryć w trumnie.  Wolę chować ból niż urazę. Wolę nosić w sobie niespełnienie niż czuć jak spełnia się piekło. Wolę uciekać myślami do nieba niż przewracać się o demony na ziemi. O te chore myśli. Cienie. Wspomnienia. Wszystko wydarzyło się w najgorszym czasie. W teraźniejszości, która mimo że stała się przeszłością, to i tak kaleczy moją przyszłość. Nadal o A. Skołowanie... to coś we mnie poprzestawiało. Ukryłam wszystkie czarne wizje. W sobie. Zraził mnie tylko do siebie. Do nikogo innego. Umiem odróżniać serca. Jeszcze. Też dlatego się boję. Wiem, co działa najsilniej. Wiem, kto. Od niego mogę uciec, choć będzie wracał w koszmarach, to jednak mogę. Może uda się zapomnieć. Morze. Wiem, że w końcu uda się zapomnieć. Od ciebie nie ucieknę. Nie  umiem. Bo w tym całym popieprzeniu jeszcze wierzę w cuda. W to, że wszystko.  Być może. To droga po niewidzialnej nitce. To magia. Tego nie zapomnę. Ciebie. Nigdy. Bo miałam cię tu zawsze. Obok. Zanim mi się zdarzyłaś. Jak wiosna. Teraz widzę dusze. Ty jesteś jedyną taką. W której wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz