wtorek, 2 maja 2017

wieczór nie mych myśli

                  


Kto wymyślił ławkę przy cmentarzu?

Tutaj jestem. Teraz. Wieczór... albo noc. Sieć oszukuje czas. Jest po 22... Płyną słowa. Listy się rozchodzą. Wszędzie są... Wszędzie zostawiam kawałki, które próbują się połączyć. Są jak puzzle. Tutaj... wszystko mam przed oczami... duszy. Dusze. Ten świat jest piękny... Tylko że jestem w nim sama. Z myślami. Sama. Właśnie patrzę w niebo. Księżyc widzę. Umiem myśleć pięknie, ale przeważa melancholia. Zawsze będzie. Zawsze nią będę. Tą, która czuje w nadmiarze. Smutek. Tęsknotę. Świat.

                   

Tak jest. Czasem po prostu muszę wziąć ten rower, pojechać na odludzie i posiedzieć między latarniami. Nie umiem inaczej. Tutaj, choć w samotności, czuję, że nie jestem sama. To moje miejsce bliżej nieba. To takie nieziemskie przyciąganie... Kto to widział? Kto to zrozumie? Tego się nie da. Mnie się nie da. 

                        

Mam czarną opaskę, czarne buty, czarne dresy, szarą kurtkę i kaptur, którego nie zakładam - na przekór. Bo muszę dziś poczuć wiatr. Najmocniej. Rozpędzić się. Kto ją wymyślił? 


                            


Słyszę głosy... Przy cmentarzu... ktoś spaceruje. Dusze. I ciała. Oni przyszli tu zapalić znicz. Do mnie może też ktoś kiedyś przyjdzie. Położyć czerwoną różę na białym grobie.  Och...

Mija. Mijam. Mijamy. To ścieżka rowerowa. Przy cmentarzu. 

For one. Od święta...

Czas ucieka. Kurczy się. Żyjemy tak, jak gdybyśmy żyć mieli wiecznie. Nic bardziej mylnego. Piękne są chwile. To tylko chwile. To aż chwile. Trzeba pamiętać, że wszystko się kończy. Wszystko. Zaczynam rozumieć...

Odrobiny. Cudu. Trzeba.

Nie istnieje nie tutaj.

Nie żałuję. Przeciwnie...

Przecież żyję. 

Popatrz.

To teraz już pójdę.

Bez odbioru.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz