sobota, 8 lipca 2017

z pozdrowieniem

chcę zapamiętać dotyk anioła 
śmierci 

wyrwać się z objęć 
chcę.

***

Stoję na krawędzi. Czuję morze. Do głębi. Dziękuję wyobraźni, że jest taka wybujała. Jak fale. Widzę to. Widzę siebie. Chyba. Chcę żyć. Ale pewności nie mam.

Trzeba spróbować. Tylko jeszcze nie wiem, czego. Nie mogę uciec od siebie. Nie mogę uciec od. Jeszcze nie wiem, czego. Może kiedyś się rozjaśni. Morze kiedyś. Teraz jednak nie rozumiem światła. Muszę przeżyć noc. Dotknąć czarnej dziary. A potem się zagoi. 

Żywię się emocjami. Tym, czego nie ma. A co jest? Wszystko. Tylko jeszcze o tym nie wiesz. To takie proste... teraz jest życie. Upływają nam sekundy jak marzenia. Albo morze. Ile jeszcze dróg? Ile krzyży? Nie wiem. Ale to akurat rozumiem. Bo myślimy, że nieskończenie wiele, dopóki o tym nie pomyślimy. Gdy pomyślimy, zaczyna się rachunek. Strumienia. Tego od świadomości. 

Nie rozumiem tylko, dlaczego duszy tak ciężko powiedzieć, co jej leży na sercu. Odwieczne błędne koło. To nie takie proste... teraz jest życie. Jedno jest. Raz coś wypowiesz i koniec. Na zawsze zawisną w czyimś sercu słowa. Życzenia też. Trwają. Podczepione pod gwiazdy. 

Czasem je depczemy. Są przecież takie prawdziwe. Gdy spadają. Na ziemię. Z nieba. 

***

Tworzę ścieżki znaczeń. Są gwiazdy i kamienie. Morza łez. Drogi na krzyżach albo. Inicjały, które próbowałam wyryć na wodzie. Wyobraźnią. Rozmarzeniem. Jestem. 

Może trochę obłąkana. Szarpię się z myślami. I mylę, ciągle się mylę. 

Nie ja jedyna... ona poznała prawdę o miłości i oszalała. Dlatego.

Pomyśl raz o niej. O tej, która rzuciła się w przepaść snów. Za Tobą. W pociąg do dziwnych zdarzeń. Do gdziekolwiek, gdzie stało się ciało i zamieszkało. Tak po prostu. Pomyśl. Ja teraz myślę. To przecież takie prawdziwe. To życie. Jak rzeka. Utrata. Jak znak. Czasów. Jak zamek. Z piasku.

***

Nie można zapamiętać dotyku anioła. Ani śmierci wyrwać się z objęć.

Teraz wiem...

Ona będzie cierpieć. Wiecznie. Rozmarzona. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz