środa, 14 czerwca 2017

stale płynne

I co? Niebo... Teraz...

Już powoli mogę oddychać. Wszystko pięknie... stres mija... złe sny... niewidzialna dłoń odejmuje od serca. Otula marzeniem. Roz.

Stworzyłam dziś trochę melodii, klasycznie i nie. Wariacje to piękno. To nie wariactwo. Kocham muzykę... kocham czuć dreszcz i pod palcami delikatnie tak... strumienie z dźwięków.

***

Kocham to, że dowiedziałam się, że może nie jestem do niczego. Że mam łatwość i potrafię rozmawiać. Tak podobno... i że może nawet na właściwym miejscu... albo blisko. Bliżej. Że bez poprawek. Wszystko. I bardzo dobrze...

***

Czasem muszę udowodnić... choćbym miała zatracić poczucie nieba, światła i lasu. Przez dłuższą chwilę przechowywać myśli w czarnej dziurze. Czasem muszę... zacisnąć usta i szukać sensu w istnieniu. Swoim. Są ludzie, którzy nie uwierzą, jeśli im się nie pokaże... więc tak. Wszystko można.

Już czuję zapach lata...

Odpuszczam złe myśli i to, co kradnie słowa. Trwa pełnia. Być może najmocniej. Mocniej niż. Niektórzy są w stanie zrozumieć... Tyle się nauczyłam. Świata.

Blisko dusz. Przytul. Łączy nas historia. Literatury... pięknej. Komuś zabrakło słów i już czuje wrzesień, a ktoś się zaczytał w baśniach... wymieszał miłość z Szekspirem i z(a)liczył wszystkie cuda (to ja...). Już tak blisko...

Lubię myśleć wielowymiarowo... Tak nastrojono mi duszę. Wszystko było zapisane... w chmurach. Morze. Też...

Płynie dobra melancholia. Będzie spacer nad. Nad brzegiem snów... trzeba tylko uwierzyć. Nawet, jeśli nikt nie wierzy w ciebie. Wierz. Bądź. Kilka metrów nad niebem... tam, gdzie czujesz.

_______________________________________

Once upon a time she dreamed a dream and it came true... as an everlasting breath of spring touching her soul. She wanted to stay... to be continued.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz