piątek, 16 czerwca 2017

...nie oszukujmy się, szukajmy (nieba).

Czy można (u)wierzyć za mocno? Zawsze się tego obawiałam. Nie chciałam tak. Chciałam z umiarem. Tak, jak trzeba. Tak, jak nie jest. Teraz.

Wieczność, światłość, powołanie.

Nie chciałam czuć, że jest jakaś siła. Jestem słaba. Jestem... Bałam się tego.  Najbardziej przerażająca stała się myśl, że coś mi się uda i stanę się kimś, kto zapomniał, czym jest słabość, (u)czucie. Nie wiem, gdzie leży granica... nie chcę jej przekroczyć.

Dlatego nie wyrywam się ze skrzydłami.

Być może jest tak, jak nie powinno być. Być może nie wiem, jak powinno być.

Nie mam pewności. Siebie. W sobie. Tego się chyba nie da nauczyć. Są maski... ale nie na wieczność. Ja jestem cały czas tą samą osobą. Być może wykształca się jakaś siła, której nie potrafię rozpoznać. Być może rzeźbi się. Nadal jednak jestem tak samo przestraszona. Nadal tak samo kruche jest moje serce. Myśli tak czułe.

Cuda są tylko w marzeniach. Chciałabym, aby rzeczywistość pozwalała mi marzyć.

Życie to nie walka. Nie będę walczyć.

Będę w słowach, dźwiękach. Gdy nikt nie patrzy. Będę. Śpiewać tak, jak potrafię naprawdę. Tak, jak nikt nie wie. Kochać. Będę kochać. Ale już nigdy się nie zakocham... Bo to mi wychodzi zbyt dobrze. Bo nie umiem zapomnieć. Bo nie chcę zatracić duszy. Dla nikogo innego.

***

Wiedz, że nadal jesteś pierwszą i ostatnią myślą mojego dnia. I tym wszystkim pomiędzy. Też.

***

Wszystko mija, a mnie nic nie mija. Piszę. Bardzo dobrze. Jeden, drugi, trzeci. Zdane. Czegoś nie widać. Spowalnia mi się rytm. Zbyt intensywne te myśli, które myślami pozostaną. Zawsze będzie za mało.

***

Boli mnie serce trochę. Ale o tym nie opowiem.

***

W razie, gdyby cokolwiek kiedykolwiek, ja się przynajmniej pożegnałam... a co dalej... dalej będzie to, czego każdy się boi. Może już nie będę musiała uciekać.

***

Tak kocham ten świat przecież.

***

Tęcza. W środku... piękna taka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz