sobota, 19 sierpnia 2017

Droga. Z życia i serca.


Długa dzisiaj. Wieczorna. Sny zmilczę. To nie musi mieć sensu, to samo życie, nieprzewidywalność. Tak... coś już wiem, czegoś jeszcze nie, a tej całej reszty wolałabym nie słyszeć. Muszę coś robić. Zająć czymś głowę. Wchodzą tylko stare piosenki. Te, które już znam. Stara przypadkowa playlista. Jest szpital, jest kolejna bliska mi osoba, która była przez chwilę dalej. Albo bliżej. Zależy od perspektywy. Boję się. Boję się utraty. Nawet, jeśli wszystko już się dokonało i należy tylko nazwać ją po imieniu. Utratę wypieram. Ze świadomości, z serca. Nie potrafię. Nie umiem sobie z nią poradzić. Przecież was tylko tutaj nie ma. Bo gdzieś tam przecież jesteście. Zawsze będziecie. Po prostu już się nie widujemy na jawie. Mam jeszcze sny. Weź wszystkie.  Wschody słońca i księżyce. Tam, gdzie się zaczyna(sz) na nowo. A ja? Nie mogę nawet patrzeć na utratę po drugiej stronie. Jest wieczorna msza. Tylko nie wyciskaj ze mnie więcej łez. Nie rozumiem ich. Może ktoś kiedyś... może. To nie takie proste. Ona siedzi obok mnie i zaciska różaniec. Zaciska powieki i usta. Jest taka młoda... jeszcze nie poznała życia. Poznała cierpienie. Dlaczego to spotyka jej córkę? Dlaczego było dobrze, a po kilku latach pojawiły się przerzuty? Znów trzeba walczyć. Prosić. Kolejna operacja. Czy to ma sens? Pyta mama... 

Módl się za nami. 

Jest jeszcze rower. Czasem najlepiej wtedy, gdy przerasta wszystko. Rozumiem doskonale. Jak łatwo puścić myśli w obieg, przez chwile zostawić je na którymś obłoku albo dachu bloku pod kluczem. Wietrzą się. Dzisiaj jednak mówię sama do siebie. Dzisiaj chcę je słyszeć, bo i tak ich nie wyprę. Nie pozbędę się. Słucham muzyki najgłośniej, a Ty krzyczysz do mnie, że będzie dobrze. Jadę szybciej. Komuś tylko śmignęłam przed duszą. Szybciej. Jeszcze. Daleko w pola. Obok las. Zawracam. So this is what goodbyes are said for. Jest zimno, trochę płyną mi łzy. To ta prędkość. Na pewno. Może przerasta mnie las. Przecież może. Don't hate me, don't hate me, please. Mijam cmentarz. Dwie piosenki dalej. Jest ciemno i rozmazuje mi się obraz. Kilometry. Chyba widzę tańczące dusze. I światła... Tak ułożyły się. Czuję, że jest coś więcej. Wirują te niespełnione, którym zabrakło kilku wschodów, kilku spojrzeń, jednej dłoni. Nierealne, a jednak... staje się. Każda myśl jak noc. Przepraszam. Rozlałam gwiazdy. Ze mną tak jest.

I really need you. I really need your love right now. 

Wiedz, że nadal. To wszystko.

***

Matthew Koma - Kisses Back
Rag'n'Bone Man - Skin
Clean Bandit - Rockabye 
Robin Schulz - OK




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz