wtorek, 7 marca 2017

Fly to get by

Lecę... Ulatniam się... Myśli ulatują...

Życie powoli przecieka... przez palce... Jak piasek... Brodzę już w objęciach morza. Do głębi... Ono mi zabiera tchnienie... Ono miało mnie podnosić. Na morskich skrzydłach. Podawać pomocną dłoń. Teraz tylko ciągnie. Na dno...

Nie mogę oddychać. W każdym śnie to samo.

Mocno przeczuwam.

Od pierwszego do ostatniego zdania.

Tonu.

Spojrzenia.

Pomimo tego, brnę w marzenia. Brnę w niemożliwe. Choć czuję... albo dlatego, że. Bo chyba każdy ma kłucie w sercu na jakieś niespełnienie. Każdy ze strachu przed utratą skoczy z mostu z przęsłami po to, by chwycić Motyla. Jeszcze wzrokiem dotknąć i wyszeptać magię na skrzydłach. I niech.

Czym byłoby życie bez marzeń?

Kocham ten mój świat w nadmiarze.

Może lepiej nie?

Można się przecież zatracić.

Rozbić z falami o brzeg.

Można sobie zbyt wiele uroić.

Można to potem utopić.

Tonę w blue.

To mój kolor. Melancholii. Niespełnienia.

To niebo. To morze... To ja.

Śmiertelna z nieśmiertelną duszą.

I choć umieram...

Będę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz